Łączy atmosferę grozy, brutalne sceny i dobrą fabułę. Choć niektóre elementy mogą wydawać się nieco sztuczne lub przesadzone, z pewnością dostarcza solidnej dawki rozrywki i emocji. 7
Kto kryje się za maską górnika?
W niewielkim kanadyjskim miasteczku Valentine Bluffs zbliżają się obchody święta zakochanych. Grupa nastolatków planuje huczną zabawę, nie zdając sobie sprawy z poważnego zagrożenia. Ubrany w maskę górnika i uzbrojony w kilof oprawca rozpoczyna krwawą łaźnię. Sieje terror wśród niczego niepodejrzewających mieszkańców. Na jego celowniku znajdują się m.in. pracownicy miejscowej kopalni T.J, Axel oraz jego dziewczyna Sarah. Czy uda im się przetrwać rzeź?
Moja krwawa walentynka to klasyczny kanadyjski slasher z początku lat 80., znakomicie oddający klimat tamtego okresu. Film rozgrywa się w scenerii małego miasteczka, gdzie życie płynie powoli i leniwie. Ten pozornie sielski obraz zostaje brutalnie zaburzony przez mordercze poczynania enigmatycznego oprawcy. Umiejętnie tworzona jest atmosfera grozy i niepokoju. Widz zadaje sobie pytanie, czy Harry Warden, sprawca zbrodni sprzed lat, powraca? A może ma naśladowcę? Odpowiedź na to przychodzi na sam koniec i zaręczam, mocno Was zaskoczy.
Nowatorskim miejscem akcji jest kopalnia. Wcześniej tego typu lokalizacji nie stosowano w slasherach. Stanowi ona „mroczne serce” tragicznych wydarzeń. To właśnie tam Harry Warden przeżył swoje traumy. Kopalnia staje się areną krwawych morderstw, potęgując poczucie zagrożenia i izolacji bohaterów.
Jeśli chodzi o obsadę, jest różnie. Postać Sarah, granej przez Lori Hallier , jest według mnie nieco egzaltowana i sztuczna. Jej zachowanie może wydawać się przesadne. Wpisuje się ono w konwencję z tamtej epoki. Sarah okaże się centralnym punktem fabuły. Ciekawym wątkiem jest konflikt o jej względy pomiędzy T.J. i Axelem (odegranych przez Paula Kelmana i Neila Afflecka). Obaj panowie rywalizują również w pracy. To dodatkowo komplikuje sytuację i potęguje napięcie. Postacie drugoplanowe, takie jak sympatyczna starsza pani Mabel i rozsądna Patty, stanowią miły kontrast dla mrocznych zdarzeń. Dodają filmowi bardziej ludzki wymiar. Patricia Hamilton i Cynthia Dale grające je są bardzo dobre warsztatowo. Tym bardziej smutno, gdy zostają uśmiercone w drastyczny sposób.
Nie mogę oczywiście pominąć scen gore, które były szokujące jak na standardy lat 80. Na szczególną uwagę zasługują momenty takie jak nałożenie głowy ofiary na wiertło górnicze czy wbicie kilofa w twarz. Te brutalne obrazy z pewnością nie są dla każdego. Zapadają w pamięć i dodają filmowi mrocznej atmosfery. W finale dochodzi do ujawnienia tożsamości sprawcy i jego motywów. Muszę przyznać zrobione jest to w wiarygodny sposób.
Moja krwawa walentynka łączy w sobie atmosferę grozy, brutalne sceny i dobrą fabułę. To czyni ją interesującą propozycją dla fanów gatunku. Choć niektóre elementy filmu mogą wydawać się nieco sztuczne lub przesadzone, z pewnością dostarcza solidnej dawki rozrywki i emocji.
Piękny kawałek sztuki :)